Wiem, blog nie powstał w takich celach, ale po prostu nie mam już sił. O co chodzi? Zacznijmy od początku. Jak pewnie wiecie, planuję zrobić turniej OC. Więc szukałam odpowiedniej grafiki dla mojej postaci, bo talentu rysowniczego nie mam. Wchodzę na DeviantART, i wklepuję frazę ,,Dragon Ball OC". Przeglądam, przeglądam, czytam historie... wchodzę na Google Grafikę, szukam, i nagle coś mnie tknęło. Przejrzałam wszystko drugi raz. Trzeci, czwarty, dziesiąty... i mam jedno pytanie do większości autorów: Czemu, zrobiliście z saiyanek, lub innych żeńskich postaci dziunie po pięciu operacjach plastycznych, ubrane jak gwiazdy porno?! Nie mówię tu o każdej postaci, ale na 10 artów, przypadało co najmniej 5 z roznegliżowanymi i cycatymi pannami. Podzielmy więc na punkty to, co w tych artach jest bullshitem.
1. Wygląd
Ja rozumiem, że jak walczą to i trenują, a jak trenują to i są szczupłe. Jest jednak jedno ,,ale". Czemu te panie nie są umięśnione? Porządnie umięśnione? Drodzy autorzy, jak to do któregoś dotrze, podczas treningu nie tylko się chudnie, ale i nabiera muskulatury, która trochę ,,rozpycha" talię. W dodatku przy sportach walki stawia się na pierwszym miejscu ćwiczenia siłowe, czyli takie, które mają za zadanie zwiększyć siłę i wzmocnić mięśnie. Zaś panienka trenująca od małego mięśnie wyrobione będzie miała, czyli figura supermodelki i gładki brzuch bez kaloryfera odpada. Kolejny punkt to włosy, szczególnie u saiyanek. Nie mówię nawet o długości włosów, które by przeszkadzały będąc rozpuszczone, bo Radditz pokazał, że w tym anime to nie obowiązuje, ale ich kolor. Powiedzcie mi, jakie włosy mają saiyanie. Czysto krwiści saiyanie. Kanoniczni saiyanie bez domieszki ludzkich czy jakiś innych genów. Jestem pewna, że odpowiesz ,,Czarne". Czarne, nie blond, nie rude, nie fioletowe, nie brązowe, nie białe, nie jakiekolwiek inne. W mandze było wyraźnie powiedziane ,,Czarne". Oczywiście, poza transformacjami. *Ktoś podnosi rękę* ,,Ale co z Fashą i innymi saiyankami z Episode of Bardock? Co z włosami Vegety, które były raz brązowe, raz bordowe, a raz fioletowe? Co z saiyankami pokazanymi w ujęciach z przeszłości planety Vegeta?"
Wyjaśnienie jest proste. Fasha i inne saiyanki z podanych przykładów to filler. Zmieniające się włosy Vegety to zaś efekt cieniowania lub błędu w animacji. Więc czemu co druga saiyanka w base form śmiga w innym kolorze bez uzasadnienia, tak banalnego, jak choćby albinizm, lub farba do włosów? To samo tyczy się koloru oczu. I czemu one mają zawsze cycki wielkości smoczych kul z Namek? Wojowniczce skromnie obdarzonej przez naturę łatwiej walczyć, bo piersi nie przeszkadzają. Oraz jeszcze ot taki mały detal. Wasza wojowniczka już trochę chodzi po ziemi, ma za sobą wiele stoczonych walk. Pewnie wiele razy była ranna, a rany mogły być głębokie. Więc, skoro wasza wojowniczka stoczyła X walk, i odniosła Y obrażeń, to czemu nie ma żadnych blizn? Rozumiem, blizny mogą być brzydkie, mogą odrzucać, ale spójrzcie choćby na Bardocka. Czy jego blizna wygląda źle? A jak już nawet to cie nie przekonuje, to czemu by nie dać jej długich rękawów, i powiedzieć: ,,Ma wiele blizn na ramionach, ale się ich wstydzi"? Za jednym zamachem realizm, ciekawa historia oraz uzasadnienie rękawów. A jak nie chcesz, to zawsze zostają jeszcze plecy i nogi.
2.UBIÓR
Punk trochę powiązany z tym pierwszym, ale postanowiłam je rozdzielić. Na dobry początek pytanie: Wiecie, czemu w Judo używa się judog z długimi rękawami i nogawkami, i czemu są szyte z grubego materiału? By było łatwiej chwycić, oraz by chroniły ciało. Czemu średniowieczni rycerze nie chodzili w skąpych strojach? Bo byliby słabo chronieni. Co prawda, zbroja też nie była najlepsza, blachę z której ją wykonano jakby położyć na stole łatwo mieczem przeciąć. Ale chroniła, bo co innego przeciąć blachę na stole, a co innego na ruchliwym, agresywnym i wrogim mężczyźnie, prawdopodobnie rosłym jak góra i dość silnym. Zbroje saiyańskie i gi mają podobne zadanie. Więc, skoro mają chronić nasze panie, to czemu są w formie skąpego bikini? W takim wypadku jest prawie cała odsłonięta, szczególnie brzuch, gdzie znajduje się wiele wrażliwych organów(kto choć raz oberwał w nerkę, wie o czym mówię). Polecam też przeprowadzić eksperyment: uderz w coś twardego gołą pięścią. A potem owiń ją jakimś materiałem, i walnij w to samo z podobną siłą. Ból jest mniejszy. Oczywiście można bawić się w Frezera i walczyć nago, lub w Gohana i walczyć w dresie, ale jak już decydujecie się na zbroję, to niech spełnia swoje zadanie, i chroni, a nie będzie tylko ozdobą. Bo po to została stworzona. Gdyby chodziło im o ładny wygląd, to walczyliby w wieczorowych kieckach i garniturach, a nie produkowaliby pewnie dość niewygodne zbroje i obcisły strój pod to. No właśnie, zatrzymajmy się na chwilę przy kombinezonie. Wiecie, czemu taki jest? Bo zbyt luźne ciuchy mogą przeszkadzać. Zbyt obcisłe też. Kombinezony pod zbroją(choćby u Vegety) są pośrodku, i przy okazji zbroja nie obciera ciała. Dlatego radzę zrezygnować ze spódniczek, aladynek, luźnych bluzek, szarf luźno oplatających talię, oraz z lateksowej powierzchni opinającej ciało w 100% pod zbroją. Oczywiście do walki na serio. do treningu te rzeczy są jak najbardziej OK.
3. BACKSTORY I ZWIĄZKI
W tym punkcie najczęściej padają początkujący twórcy, ale spotkałam i kilku weteranów, którzy tu klapli. Jak tworzymy postać do uniwersum cudzego, to mamy nałożone zarówno gotową bazę, jak i ograniczenia tego świata. Tych ograniczeń nie wolno lekceważyć. Powiedziane jest, że najsilniejszy to Zeno? Mamy ograniczenie. Łamiemy je tworząc postać silniejszą od niego, co jest niekonsekwencją i brakiem realizmu wobec przedstawionego świata. Napisano, że Changelingi są obojnakami i nie mają kobiet w rasie? Kobieta Changeling to naruszenie. To samo z każdą zasadą. Można się co prawda próbować bronić, tworząc inne linie czasowe i alternatywne uniwersa, ale wtedy zmienia się znacznie więcej niż tylko jedna rzecz. Zmieniają się charaktery bohaterów, historia, ktoś inny może zginąć, co wpłynie na coś innego, może zmienić się płeć dziecka i tak dalej...efekt motyla, drodzy państwo! Dlatego nie polecam tej drogi. Kolejny gwóźdź do trumny to tworzenie dzieci OC i postaci kanonicznej lub postaci kanonicznych. Podobnie z rodzeństwem, alter-ego, klonów itp.itd. Bardzo łatwo to spieprzyć. Na koniec zaś mamy związki OC x CHARACTER. Pod tą kategorię podchodzą wszystkie alternatywne żony, dziewczyny i kochanki. Usuwanie Bulmy, by zastąpić ją OC, to kompletny Bulshit. Znowu efekt motyla. A teraz mój faworyt: Siostra Vegety, która jest żoną YAMCHY, I MA Z NIM CÓRKĘ! Brawa dla tej pani za kreatywność. Na pewno każda chciałaby być z kolesiem, który zginął od saibamenów przysłanych przez jej brata.
CZY POWYŻSZE PRZYKŁADY ZAWSZE SĄ ZŁE?
Nie. Można to zrobić dobrze i z pomysłem, można spieprzyć po całości. Muszę się sama przyznać do stworzenia kilku postaci podpadających pod punkt trzeci. Raczej w gorszej wersji. Spotkałam się też z genialnymi OC. Osobiście polecam FF na wattpadzie ,,Dragon Ball One:Vegeta Story" z pewną saiyanką w głównej roli kobiecej. Jest jednak jeden sposób by nie wpaść w te pułapki. Stwórzcie nie wojownika. Przecież w Dragon Ball było pełno innych typów postaci. Nie każdy musi walczyć. Nikogo też nie zniechęcam do tworzenia. Tworzenie złych OC, to nabieranie umiejętności, by ulepić lepsze. Nie poruszałam tematu Mary Sue, ani wielkiej mocy znikąd, bo to już każdy wie. Zatem dobrego ranka/wieczoru/popołudnia/nocy(zależy, kiedy czytasz)
Kisski od Lil
piątek, 31 marca 2017
sobota, 25 marca 2017
Stare Wypociny. Dragon Ball :Szkolne Lata (cz.2, feat. kuzyn)
Pierwsze lekcje i afera
karteczkowa
Jak zostało zamieszczone w tytule, ten rozdział pisałam z kuzynem. Historia z matematyki oparta w części na faktach. Kuzyn nie miał zielonego pojęcia o DB. Osobiście ten rozdział uważam za najgorszy. Ale cóż, miłego czytania.
Caba jak zwykle
przygotowywał się do szkoły, kiedy nagle przerwał mu SMS. Okazało
się, że jest on od cioci. Na szybko coś odpisał i poszedł na
autobus. Do przystanku miał pięć minut drogi. Po drodze wpadł na
Goku.
-Cześć.
-Cześć. Do szkoły, co?
-Tak, pierwsze lekcje w
nowym gimnazjum. Jacy są nauczyciele?
-Większość spoko, lecz
jest kilku na których powinieneś uważać.
-Ok, a jakieś
niespodzianki dzisiaj?
-Pomyślmy, na pewno
matematyk, pan Bojack to nie jest osoba do żartów, i uważałbym na
pana Piccolo. Jest spoko, ale jak się zdenerwuje to ino ros.
-Jak ten twój kolega
wczoraj?- dopytywał się.
-Podobnie, tyle że on
może kompletnie zniszczyć ci średnią,a Vegeta góra da w zęby.
Doszli na przystanek. Było
tam kilku uczniów pierwszych klas, oraz jeden z trzeciej . -Który
to nasz autobus?
-15, lub 36. Powiedz, od
kiedy tu mieszkasz? Nie widziałem cię wcześniej.
-Od dwóch dni. Raczej
siedziałem w domu, bo wiesz, przeprowadzka i te spawy.
Przyjechał autobus i
chłopcy zakupili bilety. Całą drogę przegadali o szkole.
Po drodze z przystanku
napotykali innych uczniów. Goku wyjaśniał, z kim trzymać, z kim
nie, a od kogo można odpisać. Dołączyli do nich Vegeta i Chi Chi.
Zadzwonił dzwonek. Pani Gine czekała już na nich w klasie. Były
lekkie problemy z usadzeniem klasy według wzrostu, ponieważ
większość chciała siedzieć z kolegami, lub z Gohanem(był
naprawdę mądry i dawał spisać). W końcu układ został taki:
Oczywiście nie każdy był
zachwycony. Reszta lekcji minęła normalnie. Do matematyki.
Nauczyciel tego przedmiotu nie należał do najprzyjemniejszych. Po
typowym sprawdzeniu obecności, podyktowaniu PSO i innych czysto
organizacyjnych rzeczach, Pan Bojack zaczął odpytywać z tabliczki
mnożenia na wyrywki. Wszystko było dobrze, kiedy zadzwonił
telefon. Dzwonił dyra.
-Krillin!
-Tak, proszę pana.
- Muszę wyjść na
chwilę, masz zapisywać osoby które rozmawiają.-po czym dodał do
reszty klasy- jeśli KTOKOLWIEK się odezwie bez potrzeby, od razu
ląduje u Dyrektora z naganą. To samo tyczy się osoby która
chociaż spróbuje chodzić po klasie. Jak wrócę przykłady z
tablicy mają być rozwiązane.-zamknął drzwi. W klasie panowała
cisza, ze było słychać pana Bardocka gwiżdżącego na boisku.
Dopóki kroki matematyka nie ucichły całkowicie. Wtedy zaczął się
chaos. Zaczęło się od Giniyu i jego bandy. Jak często w tej
kasie. Giniyu zaczął jak małpować nauczyciela.
-,,Jeśli Ktokolwiek bezie
sikał, to sam zrobię gówno”
Oczywiście jego banda
zaczęła z tego cisnąć bekę stulecia. Oni i kilkoro innych.
Krillin próbował jakoś jeszcze opanować sytuację.
-Chłopaki, ogarnijcie
się, proszę.
-Oooo, Łysol szuka
zaczepki.
-Koniec. Sami się o to
prosiliście- powiedział,i zaczął pisać.
-Co ty do jasnej cholery
robisz?
-Szefie... on chyba nas
zapisuje.- odparł Guldo.
-Szybko, zabieraj mu tą
kartkę!!!
Guldo posłusznie wykonał
polecenie. Ale nie miał możliwości nacieszyć się swoją chwilą
tryumfu, gdyż kartkę wyrwał mu Vegeta.
-Pomyliliście kartki,
debile!-wydarł się na całe gardło.- To jest...właściwie, to co
tu pisze?- powiedział, próbując odcyfrować pismo łysego. Wtedy kartkę wziął mu
Cooler. W przeciwieństwie do znajomego z ławki nie bawił się w
kryptologa, tylko podarł ja na milion kawałków.
-Oż ty!- wycedził
łysy-jeszcze za to oberwiesz!
-Ciekawe kiedy?
-Tu i teraz!
-Krilan, błagam, nie baw
się lepiej w rycerza na białym koniu, bo jeszcze coś ci się
stanie.- powiedziała C18, lecz nic to nie pomogło. Zaczęli się
okładać pod samą tablicą. Nagle do klasy wszedł nieobecny
nauczyciel, i dyrektor. Wiadome było, że mają kompletnie
przesrane. Przez minutę wszystko ucichło, lecz była to chwilowe.
-Krillan,Cooler... gdzie
powiedzcie mi, MIELIŚCIE teraz być?
-W ławkach-odpowiedzieli
chórem.
-Tak, mieliście być w
ławkach, więc czemu w nich NIE jesteście?
Dopiero teraz dotarła do
nich głupota całej tej sytuacji.
-Odmawiacie zeznań?
Dobrze, od kogoś innego dowiem się, co tu zaszło.-nauczyciel
zaczął lustrować wzrokiem klasę, szukając informatora. W końcu
jego wzrok padł na Gohana. Wszyscy nauczyciele mieli o nim dobrą
opinię.
-Gohan, powiedz do czego
doszło?
-Dobrze, proszę pana. A
więc...
-Nie zaczyna się zdania
od ,,A więc”. Przejdź od razu do rzeczy.
- Zaczęło się chyba od
Giniu, który zaczął mówić jakieś kompletne głupoty. Krillin
najpierw go ostrzegł, a jak się nie uspokoił, to zaczął coś
pisać na kartce, którą wyrwał mu Guldo, jemu z kolei Vegeta, a
gdy ten nie mógł się odczytać, jemu z kolei wziął Cooler, który
mu podarł. Musiało być tam coś ważnego, bo Krillan był bardzo
zdenerwowany, i w gniewie rzucił do niego jakimś mięsem, więc
zaczęli się bić.
-To prawda?-mówił
patrząc groźnym wzrokiem na dwójkę pod tablicą.- Pobiliście się
z powodu jakiejś głupiej karteczki?-potem popatrzył się na Vegetę
i Guldo- I co to mają być za łańcuszki po klasie?- popatrzył na
Giniu- A o tobie to już nie mówię.
-Chłopcy, do mojego
gabinetu, proszę- powiedział Dyrektor.
Cała piątka wyszła z
klasy z miną jakby szła na ścięcie. Reszta klasy zachowywała się
przyzwoicie do końca lekcji. Chłopcy dołączyli do klasy dopiero
na przerwie.
-No i co?- Spytał Goku
Krillana.
-Nie jest jeszcze źle...
dostaliśmy tylko po 10 punktów minusowych, uwagę, i mieliśmy po
500 razy przepisać jakieś głupoty. Zadzwoni też do rodziców.
Mogło być gorzej.
-Racja. Myślałem, że
będzie gorzej. Dobrze, że dyra jest wyluzowany, bo Bojack by was od
razu na jego miejscu wywalił. Kilka osób się na was boczy, bo mamy
więcej zadane. Tak z dwie strony więcej.
-Cześć, o czym gadacie?
I jak Krillin? -dołączył się Gohan
-Mogło być lepiej, ale
ok. Tylko 10 punktów na minusie i telefon do starych.
-Łał, pan Kami musiał
być w dobrym humorze. To najlepsze na co mogłeś trafić.
-Pewno tak. Nam
powiedział, że to tylko dlatego, bo to pierwszy raz.
-Zauważyliście coś?
Vegeta stał się strasznie zaczepny. Normalnie pewno by to olał.
Nie dokończyli jednak, bo
przerwał im dzwonek. Gohan poszedł po plecak. Była na nim kartka z
zeszytu, opatrzona napisem ,,Jeszcze pożałujesz”. Wyrzucił ją
do kosza. Jak tego dnia wychodził ze szkoły z Trunksem ,Vegetą i
Tarblem już jej nie pamiętał.
sobota, 18 marca 2017
Stare Wypociny. Dragon Ball: Szkolne lata (cz.1)
Rozpoczęcie Roku.
Wszyscy uczniowie 2c
czekali już w ławkach 1 września, aż do klasy wejdzie pan Avo, i
swoim monotonnym głosem zacznie coś dyktować, coś czego i tak
nikt nie zapisze. Lecz, ku ich zdziwieniu, do klasy weszła pani Gine
i trójka nowych uczniów.
-Dzień dobry dzieci.
-Dzień dobry psze
pani.-powiedziała klasa, już bez wcześniejszego odrętwienia.
Wzrok wszystkich kierował się na nowych.
-Pan Avo jest na L4, więc
do końca trzeciej klasy to ja będę waszym wychowawcą. A teraz
oddaję głos nowym uczniom. Mam nadzieję, że ich ciepło
przyjmiecie. I jeszcze jedno. Kilka lekcji macie łączonych z 1d.
-Jestem Caba, przyszedłem
tu z gimnazjum nr 6
-Jestem Frost, przyszedłem
tu z gimnazjum nr 19
-Hit, gim nr 1
- Dziękuje możecie
siadać.- powiedziała pani Gine.- Macie pięć minut do akademii,
możecie porozmawiać, tylko cicho.- po czym zaczęła grzebać w
papierach. W klasie zaczął się zwykły szum. Tylko Hit był coś
mało rozmowny. Goku wyjął plan lekcji, z rozpiską nauczycieli,
ściągnięty z librusa.
-Kakkarotto, jaki w tym
roku rozkład tortur? - spytał Vegeta.
-Zobaczmy... większość
osób jak rok temu, tylko mamy innego historyka, i ….nie, błagam
nie,... wicedyra uczy nas fizy!!!
-Genialne-wycedził
Frizea,- u tego gościa nie da się spać na lekcjach, bo co drugi
wali w portki ze strachu. Super.{ta ironia}
- A cię kto pytał o
zdanie?
- Wyluzuj trochę,
księciuniu. Jutro za to dzień na luzie. Same lekcje z PSO, BHP i
innymi bzdurami. I tak mamy przez tydzień. Po prostu idealnie.
- Ale potem... mamy
najgorszy zestaw poniedziałkowy w historii... sam zobacz!
-
Mr.Popo,Bojack,Nappa,Brooly, Lunch i Piccolo w jednym dniu! Co za
potwór musiał to pisać. Co prawda, mamy też WF z Bardockiem, ale
na pierwszych lekcjach.
Lekcja
|
Poniedziałek
|
Wtorek
|
Środa
|
Czwartek
|
Piątek
|
1 8.00 | WF{1D} | Wychow. | WF{1D} | Polski | |
2 8.50 | WF{1D} | Polski | Chemia | Angielski | Matematyka |
3 9. 40 | Fizyka | Matematyka | Polski | Polski | Biologia |
4 10.20 | Biologia | Angielski | Matematyka | Polski | Historia |
5 11.20 | Chemia | Niemiecki | Fizyka | Informatyka | Angielski |
6 12.20 | Matematyka | WF{1D} | Historia | Matematyka | Technika |
7 13.10 | Geografia | WF{1D} | Biologia | Angielski | Niemiecki |
8 14.00 | Niemiecki |
-Za to w piątki pełen
luz, no może poza biologią.- powiedział Freeza
-Czwartek też nie jest aż
taki zły. Na infie zawsze można się wyluzować. Zgodził się
Goku. Nie wiem, co się dzieje z panią Lunch, że tak się zmienia
na informatyce. Zara, o której ma być ten apel?
-Chyba o 12.15
- No to mamy minutę by
tam dojść.- powiedział Frizea patrząc na zegarek.
- Dzieci! Szybko w pary,
bo zaraz się spóźnimy!- zawołała pani Gine.
Klasa wykonała polecenie.
Jakimś cudem zdążyli. Bulma siadła obok jednego z klasy 1d. Jej
zdaniem, prezentował się świetnie. Część dziewczyn myślała,,Ale
ciacho, jak Bieber*” druga część dziewczyn i wszyscy chłopcy
myśleli ,,Gej”. Bulma i chłopak obok {Zarbon} zaczęli
rozmawiać. Vegeta był aż czerwony na twarzy ze złości.
- Ktoś tu chyba jest
zazdrosny- powiedział Cooler całkowicie niewinnym głosem
-Odwal się, to
nieprawda.-odpowiedział. - Po prostu nie chcę, by zmarnowała sobie
życie z tą ciotą. No błagam!
-Ale Vegeta, on ma rację.-
powiedział mu Goku na ucho.
-Przestaniecie w końcu
rozmawiać, czy mam wam wszystkim wstawić jedynki za zachowanie
pierwszego dnia?- Spytała groźnym tonem pani Gine. Chłopcy
umilkli.
Po godzinie Akademia
dobiegła końca. Pan dyrektor Kami tylko przypomniał, by wziąć
książki na wtorek, i że jutro, wyjątkowo na pierwszej lekcji
wszyscy mają godzinę wychowawczą, niezależnie od planu, w celu
usadzenia uczniów w ławkach według wzrostu, oraz powitał nowych
uczniów.
- Nie zatrzymuję was już
dłużej. Do widzenia.-Zakończył dyrektor.
-Nam nic nie zmieniło się
jutro-zauważyła Chi-Chi-i tak mieliśmy mieć wychowawczą.
-To co, jesteśmy
umówieni?- spytała Bulma Zarbona, zalotnie trzepocząc rzęsami.
-Oczywiście. Tu masz mój
numer. -Podał jej karteczkę, i pocałował w policzek. Goku,Gohan
i Trunks ledwie powstrzymali Vegetę od sprania adoratora Bulmy na
kwaśne jabłko. Frizea i Cooler prawie dusili się ze śmiechu, i o
ile oni próbowali być jeszcze jako- tako dyskretni, to Ekipa Giniu
pokładała się ze śmiechu na cały głos i na oczach na maksa
wkur*ionego kolegi z klasy. Vegeta uspokoił się dopiero, kiedy
parka i śmieszki opuścili salę gimnastyczną. ,,To będzie
NAPRAWDĘ pokręcony rok” pomyślał Trunks
.
* użyłam tego w celu ugimnazjalnienia tego opowiadania, sama nie lubię tego artysty, ale wiele dziewczyn z mojej klasy tak, więc mi to pasowało.
Jeśli zauważyliście jakiekolwiek byki w interpunkcji, składni czy ortografii proszę o poinformowanie. Krytykę też przyjmę z otwartymi ramionami.
Jeśli zauważyliście jakiekolwiek byki w interpunkcji, składni czy ortografii proszę o poinformowanie. Krytykę też przyjmę z otwartymi ramionami.
Vegetto vs Karoly cz. 2
- Zmusiłeś mnie bym pierwszy przemienił się w Super Saiyanina. Gratulacje-Vegetto zaczął klaskać.-Dobrze, to teraz ty się przemień byśmy mogli walczyć na równym poziomie.
-Jak na razie nie ma takiej potrzeby.
-Co? Nie żartuj sobie, w tej postaci nie masz ze mną szans.
Karoly w milczeniu rzucił się na swojego rywala.
Vegetto był zdziwiony, czemu nie chciał się przemienić skoro w podstawowej formie nie ma z nim szans. Złotowłosy wojownik z wielką łatwością bronił się przed atakami. Nie były zbyt silne ani za szybkie. Bez problemu odparowywał kolejne ciosy i kopnięcia. Aż do momentu w którym sam zaczął atakować.
Miał już tego dość, zgodził się na walkę bo chciał się zmierzyć z kimś silnym, a nie z jakimś słabeuszem. Atakował przeciwnika z zawziętością. Nie miał zamiaru dać mu choć chwili wytchnienia za to, że kpi z niego, że go nie docenia .
Olbrzym zamierzał się bronić ale nie miał jak. Przeciwnik zarówno był szybszy jak i silniejszy. To oczywiste, że w tej formie nim z nim szans. Ale pomimo tego się nie poddawał w próbował walczyć dalej.
Vegetto wyprowadzał cios za ciosem aż w końcu wybił go w powietrze by później wbić go w arenę aby następnie wystrzelić w jego stronę kilkadziesiąt pocisków ki. Powstała wielka chmura pyłu. Nie było widać zawodnika. Chmura utrzymywała się przez chwilę. Nagle rozwiała się ukazując Karoliego. Nie przypominał wojownika z którym walczył Vegetto. Był większy, a jego włosy były dwukolorowe. Z przodu były zielone, jak u Broliego w formie Legendarnego Super Saiyanina. Natomiast cała reszta miała taki sam kolor jak u zwykłego Super Saiyanina.
-Nareszcie się przemieniłeś, zaczęło się robić nudno. Tylko jedna rzecz mnie teraz zastanawia. Czemu twoje włosy są dwukolorowe? O ile mnie pamięć nie myli Broly miał przynajmniej jedna transformacje przed Legendarnym Super Saiyaninem.
- A skąd ja mogę to wiedzieć? Ważne teraz jest to, że ta forma znacznie przewyższa mocą zwykłego Super Saiyanina, więc lepiej szykuj się na porażkę.
Karoli z ogromną prędkością podleciał do rywala i uderzył go w twarz. Vegetto z dużą prędkością odleciał. Chwilę mu zajęło aby opanować lot i zrozumieć co właśnie się stało. Odbił się od podłoża i runął na niego. Przyszykował lewą pięść do ciosu. Uderzył i.... pięść Karoliego uderzyła w pięść rywala blokując ją. Pół-legendarny saiyanin zamierzał złapać głowę przeciwnika. Vegetto złapał rękę konkurenta. Zaczęli się siłować gdy nagle zderzyli się głowami. Siła uderzenia odrzuciła obu zawodników. Znów na siebie ruszyli. Niższy saiyanin uderzył przeciwnika w twarz. Spowodował jedynie, że głowa jego rywala lekko poleciała do tyłu. Przeciwni nie pozwolił długo być mu dłużnym i natychmiast oddał mu również w twarz. Uderzył z taką siłą, że Vegetto odleciał kawałek a po tym jak upadł na ziemie to przetoczył się po niej.
Nie jest dobrze- powoli wstawał z ziemi. Samą siłą go nie pokonam, trzeba coś wymyślić. Rzucił się na niego. Karoly już szykował się do obrony gdy nagle rywal stanął przednim i wrzasnął.
- SOLAR FLARE!!!
Karoly natychmiast został oślepiony. Pół-królewskiej krwi wojownik nie zamierzał czekać. Natychmiast uderzył go w splot słoneczny. Moc uderzenia odrzuciła pół-legendarnego saiyanina do tyłu. Vegetto natychmiast teleportował się za niego i znów go uderzył. Zaczął nim odbijać na ringu. Olbrzymi wojownik latał w te i z powrotem do czasu gdy jego rywal nie kopnął go piętom, tym samym wbijając go w ring.
Niższy saiyan natychmiast teleportował się na przeciwny koniec areny i przyjął znaną pozę.
- KAME!!!- W rękach Vegetto pojawiła się kula energii
Karoly powoli podnosił się z ziemi.
- HAME!!!- Kula powiększyła się i zaczęła świecić jaśniejszym światłem.
Karoly wstał i popatrzył się w stronę przeciwnika. Złowieszczy uśmiech nie słodził mu z twarzy.
- HAAAAAAAAAAA!!!- Wypuścił duży promień energii w stronę przeciwnika.
Pół-legendarny saiyan przygotował się. Zamierzał przyjąć wiązkę na siebie. Jest coraz bliżej, jest tuż tuż. W ostatniej chwili złapał strumień ki. Siłował się z nim przez kilka sekund by w końcu przekierować go w górę. Promień rozbił się o barierę chroniącą widownie.
- Hej, to nie jest zabawne. Człowiek tutaj się stara się wyglądać kozacko a ty niszczysz cały jego występ. Nieładnie.
- Heh, możliwe. Skończmy się już bawić. Dobrze wiem, że trzymasz inną transformacje w zanadrzu.
- Tak myślisz?- Vegetto pysznie się uśmiechnął.- Dobrze, niech ci będzie.
- Mam nadzieję, że będziesz stanowił większe wyzwanie po przemianie.
- Nie martw się, nie zawiedziesz się. HAAAAA!!!
Złota aura Vegetto nasiliła się, włosy jeszcze bardziej stanęły dęba a wokół niego zaczęły się pojawiać wyładowania elektryczne(z głośników zaczyna wydobywać się muzyka https://www.youtube.com/watch?v=nyhDiEE5i9c)
- Teraz zaczyna się prawdziwa walka- powiedział.
Koniec części drugiej
-Jak na razie nie ma takiej potrzeby.
-Co? Nie żartuj sobie, w tej postaci nie masz ze mną szans.
Karoly w milczeniu rzucił się na swojego rywala.
Vegetto był zdziwiony, czemu nie chciał się przemienić skoro w podstawowej formie nie ma z nim szans. Złotowłosy wojownik z wielką łatwością bronił się przed atakami. Nie były zbyt silne ani za szybkie. Bez problemu odparowywał kolejne ciosy i kopnięcia. Aż do momentu w którym sam zaczął atakować.
Miał już tego dość, zgodził się na walkę bo chciał się zmierzyć z kimś silnym, a nie z jakimś słabeuszem. Atakował przeciwnika z zawziętością. Nie miał zamiaru dać mu choć chwili wytchnienia za to, że kpi z niego, że go nie docenia .
Olbrzym zamierzał się bronić ale nie miał jak. Przeciwnik zarówno był szybszy jak i silniejszy. To oczywiste, że w tej formie nim z nim szans. Ale pomimo tego się nie poddawał w próbował walczyć dalej.
Vegetto wyprowadzał cios za ciosem aż w końcu wybił go w powietrze by później wbić go w arenę aby następnie wystrzelić w jego stronę kilkadziesiąt pocisków ki. Powstała wielka chmura pyłu. Nie było widać zawodnika. Chmura utrzymywała się przez chwilę. Nagle rozwiała się ukazując Karoliego. Nie przypominał wojownika z którym walczył Vegetto. Był większy, a jego włosy były dwukolorowe. Z przodu były zielone, jak u Broliego w formie Legendarnego Super Saiyanina. Natomiast cała reszta miała taki sam kolor jak u zwykłego Super Saiyanina.
-Nareszcie się przemieniłeś, zaczęło się robić nudno. Tylko jedna rzecz mnie teraz zastanawia. Czemu twoje włosy są dwukolorowe? O ile mnie pamięć nie myli Broly miał przynajmniej jedna transformacje przed Legendarnym Super Saiyaninem.
- A skąd ja mogę to wiedzieć? Ważne teraz jest to, że ta forma znacznie przewyższa mocą zwykłego Super Saiyanina, więc lepiej szykuj się na porażkę.
Karoli z ogromną prędkością podleciał do rywala i uderzył go w twarz. Vegetto z dużą prędkością odleciał. Chwilę mu zajęło aby opanować lot i zrozumieć co właśnie się stało. Odbił się od podłoża i runął na niego. Przyszykował lewą pięść do ciosu. Uderzył i.... pięść Karoliego uderzyła w pięść rywala blokując ją. Pół-legendarny saiyanin zamierzał złapać głowę przeciwnika. Vegetto złapał rękę konkurenta. Zaczęli się siłować gdy nagle zderzyli się głowami. Siła uderzenia odrzuciła obu zawodników. Znów na siebie ruszyli. Niższy saiyanin uderzył przeciwnika w twarz. Spowodował jedynie, że głowa jego rywala lekko poleciała do tyłu. Przeciwni nie pozwolił długo być mu dłużnym i natychmiast oddał mu również w twarz. Uderzył z taką siłą, że Vegetto odleciał kawałek a po tym jak upadł na ziemie to przetoczył się po niej.
Nie jest dobrze- powoli wstawał z ziemi. Samą siłą go nie pokonam, trzeba coś wymyślić. Rzucił się na niego. Karoly już szykował się do obrony gdy nagle rywal stanął przednim i wrzasnął.
- SOLAR FLARE!!!
Karoly natychmiast został oślepiony. Pół-królewskiej krwi wojownik nie zamierzał czekać. Natychmiast uderzył go w splot słoneczny. Moc uderzenia odrzuciła pół-legendarnego saiyanina do tyłu. Vegetto natychmiast teleportował się za niego i znów go uderzył. Zaczął nim odbijać na ringu. Olbrzymi wojownik latał w te i z powrotem do czasu gdy jego rywal nie kopnął go piętom, tym samym wbijając go w ring.
Niższy saiyan natychmiast teleportował się na przeciwny koniec areny i przyjął znaną pozę.
- KAME!!!- W rękach Vegetto pojawiła się kula energii
Karoly powoli podnosił się z ziemi.
- HAME!!!- Kula powiększyła się i zaczęła świecić jaśniejszym światłem.
Karoly wstał i popatrzył się w stronę przeciwnika. Złowieszczy uśmiech nie słodził mu z twarzy.
- HAAAAAAAAAAA!!!- Wypuścił duży promień energii w stronę przeciwnika.
Pół-legendarny saiyan przygotował się. Zamierzał przyjąć wiązkę na siebie. Jest coraz bliżej, jest tuż tuż. W ostatniej chwili złapał strumień ki. Siłował się z nim przez kilka sekund by w końcu przekierować go w górę. Promień rozbił się o barierę chroniącą widownie.
- Hej, to nie jest zabawne. Człowiek tutaj się stara się wyglądać kozacko a ty niszczysz cały jego występ. Nieładnie.
- Heh, możliwe. Skończmy się już bawić. Dobrze wiem, że trzymasz inną transformacje w zanadrzu.
- Tak myślisz?- Vegetto pysznie się uśmiechnął.- Dobrze, niech ci będzie.
- Mam nadzieję, że będziesz stanowił większe wyzwanie po przemianie.
- Nie martw się, nie zawiedziesz się. HAAAAA!!!
Złota aura Vegetto nasiliła się, włosy jeszcze bardziej stanęły dęba a wokół niego zaczęły się pojawiać wyładowania elektryczne(z głośników zaczyna wydobywać się muzyka https://www.youtube.com/watch?v=nyhDiEE5i9c)
- Teraz zaczyna się prawdziwa walka- powiedział.
Koniec części drugiej
Stare Wypociny. Dragon Ball: Szkolne lata (słowem wstępu)
Stare Wypociny będą serią, w której pokazuje swoje stare opowiadania, by mieć na nie ,,świeży punkt widzenia", oraz zobaczyć opinię innych. Większość z nich nie była nigdzie publikowana. Wyjątkiem są właśnie ,,Szkolne lata", które swojego czasu można było znaleźć na Wattpadzie pod tytułem ,,Dragonballowe Gimnazjum". Obecnie już nie można tam tego znaleźć.
UWAGA! TO NIE JEST POCZĄTEK OPOWIADANIA, TYLKO ROZPISKA, BY SIĘ NIE POGUBIĆ, ALE MOŻNA OD RAZU PRZEJŚĆ DO SEDNA, BEZ CZYTANIA TEJ NOTKI.
Może zanim przejdziemy do opowiadania pisanego na początku arcu Black Goku, przyliżę wam trochę klasę i nauczycieli. Nie patrzcie na logikę w tym zestawieniu co do tego kto uczy danego przedmiotu i jakim cudem Gohan i Goku to koledzy z klasy, bo logiki tu ani za kijek z gówienkiem od Aralki.Ważne! Nie wszędzie pokrewieństwo zostało zachowane, chodzi mi tu głownie o linię rodzice->dzieci. Niektóre postacie nagle zmieniły też wiek i charakter, ale starałam się zachować jak najwięcej cech oryginału.
Nauczyciele:
Kami jako dyrektor
Mr.Popo jako nauczyciel
Fizyki/wicedyra
Bardock jako nauczyciel
W-Fu
Gine jako nauczycielka
historii/wychowawca 2c
Bojack jako nauczyciel
matematyki
Brooly jako nauczyciel
Chemii/wychowawca 1d
Whis jako nauczyciel
polskiego
Vados jako nauczycielka
angielskiego/techniki
Lunch jako nauczycielka
biologii/informatyki
Nappa jako nauczyciel
geografii
Tapion jako nauczyciel
muzyki
Piccolo jako Nauczyciel
niemieckiego
Roshi jako woźny
Dr. Gero jako Kucharz
Uczniowie 2C
1.Son Goku
2.Vegeta
3.Chi Chi
4.Bulma
5.Caba
6.Frizea
7.Cooler
8.Giniyu
9.Jiece
10.Butter
11.Recoom
12. Guldo
13.Son Gohan
14.Trunks
15.Videl
16.C16
17. C17
18.C18
19.Tienshinhan
20.Krillin
21.Frost
22.Hit
Gimnazjum do którego chodzą nasi bohaterowie znajduje się w West City, i nosi imię Oozaru(z jakiegoś powodu). Numer to 16.
Subskrybuj:
Posty (Atom)