Przeglądając odmęty mojego laptopa natrafiłam na to oto cudo, oraz kilka innych ,,perełek" mojego aŁtorstwa. Jako, że aktualnie mój humor jest całkiem dobry, postanowiłam sobie go zepsuć, i zanalizować ten (Po)twór.
Kod: Opko będzie pisane czcionką POGRUBIONĄ, a moje komentarze będą Pochyłą i podkreśloną.
Jestem Lena. Lena Destany.
To nazwisko wcale nie brzmi, jakby ktoś próbował napisać ze słuchu słowo ,,dynasty"... nie, wcale.
Chociaż, moje nazwisko i były status przestały cokolwiek teraz znaczyć. Kiedyś miałam wszystko. Dziś nic mi nie zostało. Może się wydać dziwne, że mówi to 13-sto latka, ale taka prawda. Mój ojciec, Dastan Destany był wpływowym politykiem, biznesmenem i głową rodu, który przetrwał od średniowiecza naraz.
Problemy, jakie mam z tym fragmentem poza cringem. Po pierwsze, powinno chyba być ,,może się WYDAWAĆ", po drugie ,,od średniowiecza naraz"... kto mi powie co to może znaczyć dostanie order z batata. Po trzecie, od razu wiadomo, że nasza heroina nie może mieć zwykłej rodziny, co to, to nie! I ostatnie: jego rodzice naprawdę musieli go nienawidzić, skoro pokarali go tak chamską aliteracją i w dodatku w pakiecie z łamańcem językowym.
Wiem, brzmi to jak opowiadanie na język polski jakiejś zakompleksionej Barbie w neonowych szpilach, ale takie są fakty. Ale przejdę do rzeczy. Moja rodzina narodziła się w XIV w. z połączenia dwóch wpływowych, jak na tamte czasy,rodzin. Dokładnie 12.10.1345 roku Anastazja Nightcore poślubiła Nathaniela Jarret. Król nadał im tytuły szlacheckie, i przyjęli nazwisko Destany.
Oluju. ,,Brzmi to jak opowiadanie na język polski" ... co znaczy to zdanie? Bo nawet nie mam pojęcia, co ałtorka...znaczy ja wtedy ćpałam. Po drugie, OCZYWIŚCIE, zakompleksiona, pusta laska musi być określona Barbie i nosić neonowe szpilki (pominę fakt, że bycie pustą i kompleksy o ile wiem się wykluczają). Ponadto ,,narodziła się" - bohaterko, to tak nie działa, rodziny się nie rodzą, góra powstają, a i to brzmi okropnie. Poza tym powtórzenia aż ranią w oczy, tak samo jak ten brak zdań złożonych...Lidko z przeszłości, zdanie dłuższe niż pięć,sześć słów nie gryzą . Anastazja Nightcore i Nathaniel Jarret to swoją drogą taaaakiiiie pooopraaawneeee historycznie nazwiska angielskich arystokratów, pominę ten piękny polski zapis imion Lena(powinno być Lenah) i Anastazja (Anastasia), podczas gdy Nathaniel napisano poprawnie. I pamiętajcie dzieci - chcesz zmienić nazwisko, idź do króla, który jeszcze ci nada tytuły szlacheckie (swoją droga, jestem ciekawa, jakim cudem byli wpływowi bez nich wcześniej)!
Pewnie nawet się nie spodziewali, że rodzina którą założyli przetrwa sześćset lat z hakiem. Do teraz. Tata zawsze miał przeciwników w parlamencie, lecz był zbyt wpływowy by mogliby mu w jakikolwiek sposób zagrozić. Do tego Czwartku. Wtedy zginął w katastrofie lotniczej były prezydent, i wielki przyjaciel rodziny, Finn Nightingale.
Przecinek przed ,,którą", Lidko z przeszłości, to naprawdę tak mało. Poza tym, raczej BYŁY prezydent jest średnim argumentem. Obecny byłby lepszym powodem do trzymania się od kolesia z daleka, choć i tak to pewnie przyciąa spojrzenia, tworzy plotki i otoczkę do teorii spiskowych oraz wietrzenia afer, więc panie Destany, skoro jesteś takim doświadczonym politykiem, czemu się z tym afiszujesz? Przy okazji podziwiajcie kolejne prawilne angielskie nazwisko.
Nikt nie przypuszczał, co się stanie w piątek. Wracałam ze szkoły, jak zawsze sama. Akurat tego dnia szofer nawalił, więc poszłam pieszo. Obok mnie jak zawsze była grupa osób, która ma ze mną jeden wielki problem. Z czym konkretnie? Ze wszystkim, a już SZCZEGÓLNIE z moimi włosami. Zgadzam się, z naturalnie fioletowo-białymi wyglądam dziwnie, ale co im do tego?! Chodzę (a w zasadzie chodziłam) do elitarnej szkoły prywatnej pod fałszywym nazwiskiem, więc nie wiedzieli z kim zadzierają (wtedy).
Skoro odwoził ją szofer, to co oznacza to ,,jak zawsze sama"? Co, szofer to nie człowiek, że go nie liczy, czy może przyćmiewa go blask jej zajebistości? Poza tym, serio, nic nie zrobiła z tym kółeczkiem adoracji, nie poszła do dyrektorki? Poza tym jak śmią się naśmiewać z jej chodzącej zajebistości? Kolejny punkt: ta elitarna, prywatna szkoła nie ma żadnego dress code? Bo o ile wiem to raczej nawet naprawdę liberalna szkoła powinna mieć wąty do trzynastolatki z kolorem drącym się ,,FARBA DO WŁOSÓW!"a w to, że jest naturalny, raczej nikt by nie uwierzył, a naukowcy pewnie biliby się o jej włosy do badań, zaś dziewczyna zostałaby ogłoszona dziwolągiem, gdyby informacja trafila do mediów, i głęboka kiesa rodziców nie gra tu roli.
Nagle odezwała się komórka jednego z nich. Były to Wiadomości. Jak grom z jasnego nieba poleciała informacja, na pełnym głośniku, że znaleziono ciała mojego ojca, babci i cioci. Szybko rzuciłam się biegiem odebrać moją siostrzyczkę, Biankę, z przedszkola. Było ono tylko dwie ulice dalej. Odebrałam siostrę, i zamówiłam jakąś taksówkę.
Jestem ciekawa, jakie wiadomości na komórce włączają powiadomienia lub transmisję głosową informacji ot tak. Poza tym, to bardzo odpowiedzialne zachowanie z jej strony, skoro ukrywali jej tożsamość z jakiegoś powodu, że tak zareagowała, pomijając to, że nie było ani chwili szoku? Niedowierzania? Prób dowiedzenia się czegoś więcej? Po prostu zerwała się do biegu ot tak? Okej Lidko z 2015, jak sobie chcesz. Zresztą, ot tak pozwolili zabrać dziwnie wyglądającej nieletniej, w dodatku wyglądającej jakby przebiegła maraton i której zapewne nigdy nie widzieli (bo coś mi mówi, ze małą odbierał ten szofer-nieludź) pięcioletnie dziecko? Wysokie standardy bezpieczeństwa, doprawdy... I ostatnie: czemu nie zamówiła taksówki na samym początku?
Podwiózł nas pod sam dom. Wszędzie było pełno szkła, a na podjeździe były plamy krwi. Tata, ciocia i babcia pracowali w sejmie, wiec chciałam sprawdzić, czy Mama jest chociaż bezpieczna. Plama krwi nie nastawiła mię zbyt optymistycznie. Weszłyśmy do środka, a siostra zapytała:
Bo pod dom wpływowego polityka podjeżdża się jak pod McDonald, i na pewno nie ma tam żadnej ochrony, to takie oczywiste! Dalej w kwestii bezpieczeństwa - jesteśmy policją w tym uniwersum - Zabito trzech członków jednej rodziny, w tym znanego polityka i wiemy, że są jeszcze trzy inne osoby, ich krewni, znacznie bardziej bezbronni niż poseł w sejmie, więc nie róbmy kurwa NIC. Nie informujmy ich o niczym, nie próbujmy ochronić, nie obstawiamy ich miejsca pobytu. Bo po co? Poza tym ta plama wzięła się tam chyba z tych drzew z GoT, bo ,spoiler alert, w dalszej części ciało znaleziono w domu, i nie było możliwości, by krew znalazła sie na podjeździe, chyba, że ci Asasyni tam są jak policja i szoferzy - zawodowo partaczą. Na fakt, że nikt nie zauważył tej krwi wcześniej, a naszej cudownej Lenki bądź taksówkarza nie tknęło, by no...tak choćby poinformować policję spuszczę zasłonę milczenia.
-Leni, co się stało? Gdzie mamusia, gdzie Tato? - Mówiła patrząc mi prosto w oczy. Wiedziała.
-Bianka,... trudno mi to mówić, ...ale tata, babcia i ciocia...oni, oni... -Czułam w gardle wielką gulę i prawie się poryczałam- ...oni odeszli.
-A co z mamą?- spytała przez łzy
-Nie..nie...Ja nie wiem. - Resztę drogi przeszłyśmy w milczeniu.
Bo wiadomo, w końcu pięciolatka nie zaczęłaby ryczeć jak opętana, bez możliwości ruszenia się jakkolwiek. A wchodzenie z młodszą siostrą do domu, gdzie brakuje tylko wielkiego różowego neonu z napisem ,,TU KOGOŚ ZABITO" to genialny pomysł.
To był zbyt duży ciężar jak na pięciolatkę. Mama, Zara Destany, pracowała w domu. Była programistką. Doszłyśmy do drzwi. Były one wciąż w zawiasach, ale chyba tylko ledwo się trzymały. Były pocięte, (chyba siekierą), a na drewnie były krople... krwi. Kazałam Biance zostać, i tam weszłam.
W ciągu jednego akapitu, bez żadnego przerywnika przeszliśmy od martwienia się o psychikę siostry, przez informację o rodzaju zatrudnienia i miejscu pracy matki heroiny, po stan drzwi. Lidko z przeszłości, tak się nie robi. A wchodzenie tam i zostawienie młodej samej bez myślenia, że morderca może tam być to kolejna odpowiedzialna decyzja. Protagonistko, ZADZWOŃ KURDE PO TĄ POLICJĘ! I serio, żadnego strachu, weszła tam jak do spożywczego po soczek?
Nie zapomnę tego do końca życia. Krew była WSZĘDZIE, a na podłodze leżało na wpół rozczłonkowane ciało mamy. Na oknie była kartka,napisana (a jakżeby inaczej) krwią.
Bo gdyby nie było to napisane capsem byłaby mniej wszędzie. Główna bohaterka zaś, dalej prezentuje nam swoją nadludziosć, nie okazując żadnego odruchu, choćby wymiotnego na widok rozczłonkowanego ciała rodzicielki. A o płaczu, szoku czy czymkolwiek innym, to w ogóle nawet nie wspominam. Przypominam, że ona ma 13 lat. I wiadomo, mHroczność musi się zgadzać, co tam jakiś plebejski długopis, walniemy to krwią, nie martwiąc się o odciski palców! Ogółem, coś słabi ci złole, skoro zostawiają tak oczywiste poszlaki.
Do pozostałych żywych rodu Destany!
Bo w listach zostawianych przez morderców przy trupie sili się na pompatyczne nagłówki.
Czekaliśmy pięćset lat, ale zemsta została dopełniona. Oto zapłata za lata poniżania i skrywania prawdy. Jeśli wiecie, co dla was dobre, nigdy więcej tu nie wracajcie, i nie bierzcie do ręki władzy.
E... miło, że bawiliście się w stylizacje tego liściku itp. A jeszcze milej, że ułatwiacie pracę, podając motywy swojej zbrodni. Poza tym ,,nie bierzcie do ręki władzy" - TO BRZMI TAK ŹLE.
PS, zemsta jest daremna.
Kto daje przecinek po postscriptum?
Vontani.
Och, najlepiej jeszcze podpiszmy sie złodupnym pseudonimem, by wiadomo było, kogo szukać, w dodatku takim, który wcale nie przypomina słowa Volturi. Ja na ich miejscu bym się obraziła.
Poza tym polonistka nie uczyła, że po podpisach nie ma kropek?
Dziękuję i gratuluję wszystkim, co dotrwali do tego miejsca. Mam nadzieję, że wasz mózg jeszcze nie wypłynął, i w chociaż jednym miejscu mogliście się pośmiać. Jak chcecie jeszcze kilka rzeczy tego formatu, to piszcie, mam gdzieś pozakopywane więcej takiego syfu.
Ave wam,
Lil
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz