wtorek, 21 lutego 2017

Vegetto vs Karoly cz.1

- Drodzy państwo, witam was na dodatkowej walce na naszym turnieju. Jej wynik nie wpływa na sam turniej, a sama walko jest tylko po to byście nie nudzili się w oczekiwaniu na następny pojedynek. Na ringu spotkają się Vegetto ze świata pierwszego oraz Karoly ze świata dziesiątego.
    Na ring jednocześnie weszło dwóch mężczyzn. Pierwszy zawodnik był niższy, czarnowłosy, ubrany w granatowo pomarańczowy strój. Vegetto ewidentnie cieszył się z zbliżającej się walki. Drugi zawodnik był wyższy, również czarnowłosy. Po mimo tego, że miał pomarańczowe gi to górna część stroju zwisała mu do kolan, odsłaniając jego tors. Na szyi nosił duży, złoty naszyjnik z błękitnym klejnotem na środku a na lewym ramieniu ma czarno-żółtą bransolete z logiem korporacji Kapsuła.
  Wojownicy stanęli naprzeciw siebie i przyglądali się sobie,w ciszy, dobre kilka sekund, starając się oszacować moc swojego przeciwnika. Cisze przerwał Vegetto.
- Już nie mogę się doczekać naszej walki, i sprawdzenia twoich możliwości. Aż mnie zżera ciekawość, co zmusiło Kakarotto do fuzji z Brollym. Możesz mi powiedzieć?
- Cóż, istnieje tylko dzięki magi Towy, która kontrolowała ciało Brolliego...
- Kim jest Towa? To ktoś pokroju Babidiego?
- Nie, popatrz tam.- Karoly wskazuje palcem na strefę w której przebywają osobnicy ze świata piątego- Kobieta z laską to jest właśnie Towa.
-Chcesz powiedzieć że ta kobieta jest tak potężna by kontrolować jednocześnie Kakarotta i Brolliego?
- Nie do końca. Kakarott....
- Kiedy zaczniecie walczyć?!- słychać krzyki z widowni
  Podszedł do nich komentator.
- Drodzy panowie, chyba już czas rozpocząć walkę. Nie sądzicie?
- Masz racje-odpowiedzieli oboje.
- Doskonale. Proszę ustawić się po obu stronach ringu.
    Zawodnicy posłusznie wykonali polecenie komentatora i udali się do naprzeciwległych krańców ringu. Gdy już byli na miejscu nastąpiło odliczanie od 10 w dół.
- 10.
 Vegetto coraz bardziej się ekscytował. To już niedługo. Będzie miał szanse wreszcie walczyć z kimś naprawdę silnym od bardzo dawna.
- 9.
Karoly tego nie dawał po sobie poznać, ale w głębi duszy też się ekscytował na myśl o walce z silnym oponentem.
- 8.
Jeszcze kilka sekund- pomyślał Vegetto. Tylko kilka sekund dzieli mnie od walki z silnym przeciwnikiem, którego i tak pokonam. Ale najpierw się z nim trochę pobawię.  
- 7.
Podobno Vegetto jest najsilniejszy w swoim świecie.- zastanawiał się Karoly. Walka z nim to doskonała szansa na przetestowanie możliwości mojego ciała. Ale przed tym jak go pokonam trochę się z nim pobawię. 
-6.
Pokonam go, to pewne. Najważniejszym pytaniem jednak jest inne. Co zjem już po mojej wygranej- dumał Vegetto.
-5.
Niedobrze, zaczynam być głodny. Co by tu zjeść? Może garnek ryżu z mięsem- planował Karoly.
-4.
Ostatnio jadłem sporo wieprzowiny. Więc może po walce zjem górę wołowiny- głowił się Vegetto.
-3.
Nie. Ryż z mięsem jadłem ostatnio. To może ryba- analizował sytuacje Karoly.
-2.
Nie, nie mam ochoty na nic słonego. Zjadł bym coś słodkiego.- doszedł do wniosku Vegetto.
Nie, jednak nie. Rybę zjem później teraz mam ochotę na z cukrem- wymyślił Karoly
-1.
Już wiem co zjem- namyślił się Vegetto
Już wiem co zjem- namyślił się Karoly
-0.
Zjem budyń czekoladowy- Vegetto wiedział już co zje.
Zjem budyń czekoladowy- Karoly wiedział już co zje.
Rozbrzmiał dźwięk gongu. W reakcji na jego brzmienie zawodnicy rzucili się na siebie. Pierwszy cios chciał wyprowadzić Vegetto. Wyprowadza cios w twarz przeciwnika lewą ręką. 
Karoly szybko zasłonił się łokciem i wyprowadził kontrę kolanem. Niższy wojownik chciał zablokować kolano przeciwnika swoim. Jednocześnie wycofał swoją rękę by przygotować się do drugiego ciosu prawą pięścią. Karoly widząc to postanowił zblokować atak swoją lewą dłonią i kontratakować drugą. Vegetto w ramach obrony postanowił szybko go kopnąć w splot słoneczny.
-Hgh- łapał dech wyższy zawodnik.
Vegetto odskoczył by zachować dystans.
-No co jest? Myślałem, że stać cie na więcej.
-Ha, niezły cios. Ale to za mało by mnie pokonać- mówiąc to przeszedł do ofensywy.
Karoly bardzo szybko zaczął okładać Vegetto swoimi pięściami. Zmusiło go do przejścia do defensywy. Zauważył, że po każdym ciosie olbrzym zostawia lukę w swojej obronie, odsłaniając swój podbródek. To było jak zaproszenie. Postanowił z niego skorzystać. Szybki cios od dołu i... 
Karoly tylko na to czekał. Wiedział, że jego przeciwnik złapie się na tą sztuczkę. Zanim pięść Vegetto dotarła do Karoliego ten uderzył go w twarz łokciem od góry. Cios sprawił, że Vegetto ukląkł. W tym czasie Karoly odskoczył od niego i wystrzelił cztery pociski ki w jego stronę.
Vegetto szybko się podniósł. Kiedy zobaczył pociski lecące w jego stronę postanowił  odbić je, jeden po drugim. Udało mu się odbić pierwszy, drugi oraz trzeci. Niestety nie zauważył czwartego pocisku, który leciał tuż za trzecim.Oberwał w twarz i poleciał kilka metrów do tyłu. Szybko wstał.
- Sprytne, ale musisz się bardziej postarać- mówiąc to rzucił się na przeciwnika.
 Karoly nie myśląc za wiele również ruszył w stronę Vegetto. Zderzyli się przedramionami. Vegetto zaczął atakować najpierw prawą ręką później lewą,prawą, lewą, prawą, lewą. I tak w kółko. Jego rywal nie pozostawał mu dłużny. Zaczął oddawać każdy cios.  Jeden błąd mógł przesądzić o przegranej. To była wyrównana walka, do chwili. Karoly nagle zaczął zdobywać drobną przewagę. Spychał Vegetto do obrony nie pozwalając mu na atak.
Nie jest dobrze. Muszę coś szybko wymyślić, bo inaczej przegram.- kombinował wojownik.
Szybko skoczył w lewo by później odskoczyć na drugi kraniec areny, przy okazji strzelając kilkoma pociskami ki w oponenta.
Karoly szybko odbił pociski by zauważyć, że Vegetto naciera na niego ze wściekłością w oczach. Przeciwnik z taką zaciekłością go atakował, że wyższy zawodnik nie był w stanie kontratakować. Szybki cios z lewej, kolano od dołu, cios z prawej. Jeszcze chwila i nie będzie mógł nic zrobić. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Złapie jego rękę i nim rzuci.
Vegetto kontynuował swój szaleńczy atak. Nagle zobaczył, że jego rywal zamierza złapać jego rękę. Nie miał zamiaru na to pozwolić. Gdy Karoly złapał jego rękę, ten z nie wystrzelił pocisk ki w jego twarz. Przeciwnik na moment został ogłuszony a on zamierzał to wykorzystać. Prawym podbródkowym wybił go do góry. Podbił go na odpowiednią wysokość kopnięciami. Atak zakończył uderzeniem obu rąk znad głowy, tym samym wbijając Karoliego w ziemie.
Vegetto powoli zleciał na ziemie i z dezaprobatą pokręcił głową.
- Wygrałeś- powiedział.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ         

    

     
 




              
       

piątek, 17 lutego 2017

Runda ćwiczebna

Drobna eksplikacja 

Trochę myślałem na temat tego co wam mogę na początek zaproponować. Zacząłem się zastanawiać co by było jakbym dał wam do napisania scenariusz jednej z moich ulubionych gier. Dlatego postanowiłem na start dać wam do napisania własną wersje scenariusza Shin Megami Tensei 4 Apocalypse. Doszedłem do takiego wniosku ze względu na to, że na wspólne uniwersum trzeba będzie poświęcić trochę więcej czasu niż na takiego gotowca. Wielka prośba, jeżeli będziecie chcieli dodać jakiegoś demona sprawdzie czy nie występuje już w grze oraz jaką pełni tam funkcje (http://megamitensei.wikia.com/wiki/List_of_Shin_Megami_Tensei_IV_Apocalypse_Demons). 

 Opis świata

Cała akcja dzieje się w 2038 roku, w Tokio. Apokalipsa trwa w najlepsze, miasto stało się terenem bitwy aniołów, demonów oraz bogów z różnych kultur. Ale to nie znaczy, że ludzie są bezbronni. Do walki wykorzystują smartfony za pomocą których przywołują demony do walki,a same demony potrafią nauczyć ludzi na przykład zaklęć ognistych, lodowych, wzmacniających czy leczących jak i wielu innych. Samo Tokio jest podzielone na kilka frakcji, są to:
Stowarzyszenie Łowców- ich charakter można nazwać neutralnym. Najbardziej pro-ludzka grupa w zniszczonym Tokio. Ich zadaniem jest to by życie mieszkańców Tokio, złapanych w niekończącą się wojnę pomiędzy aniołami i demonami, było bardziej znośne.
Ashura-kai- ich charakter zdecydowanie jest praworządnie zły. Za główny cel obrali ochronę mieszkańców miasta, lecz w przeciwieństwie do Stowarzyszenia stosują bardzo brutalne metody(odpowiednik yakuzy). Za swoich rywali uznają Pierścień Gai.
Pierścień Gai- Oni również są praworządnie źli. Religijne ugrupowanie. Kieruje nimi doktryna "przetrwają tylko najsilniejsi"(przypominają japońską sektę religijną)

Bohaterowie 

Flynn- Bohater Tokio, to on uratował miasto przed zniszczeniem z rąk aniołów i demonów. 
Nanashi- główny bohater, jeszcze nie wie co go czeka. Mieszka razem z swoją przyjaciółka Asahi(oraz teoretycznie jej ojcem) w Podziemnym Dystrykcie Kinschio. Posługuje się głównie krótkim mieczem(wakizashi). Jest łowcą-kadetem. Ma 15 lat.
Asahi- Najlepsza przyjaciółka Nanashiego. Jej ojciec jest szefem tutejszego oddziału Stowarzyszenia oraz prowadzi bar przez co niema go ciągle w domu. Dziewczyna korzysta głównie z słabych umiejętności leczących. Ona również ma 15 lat i jest jedynie łowcą-kadetem.

Początek

    Na zewnątrz ciągle trwały walki łowców z demonami, ich dźwięk można było usłyszeć w wieżowcu w którym znajdowali się Nanashi i Asahi. Dziewczyna oglądała wiadomości w telewizji natomiast chłopak jak gdyby nigdy nic drzemał sobie na podłodze.
-Hej, Nanashi, wstawaj. No dalej, wstawaj Nanashi.
-Coś się stało Asahi?
-Wszyscy w około walczą z demonami. Nie możesz sobie tak tu drzemać.
  Chłopak powoli podniósł się z podłogi. Popatrzył na Asahi jak na kogoś naiwnego.
-Jesteśmy tylko kadetami. Nawet jeśli chcielibyśmy im pomóc, to tylko byśmy im przeszkadzali w walce.
-Ech, być może masz rację.- dziewczyna odwróciła wzrok w stronę wielkiego okna.
-O czym myślisz?
-Zastanawia mnie kiedy Nikkari i Manabu wrócą z zewnątrz. Tu jest tak nudno...
  Nanashi zobaczył co aktualnie leci w telewizji. Znowu jakiś program na temat Flynna i o tym jak uratował miasto. Nanashi znał na pamięć całą tą historie, ale ciągle nie był wstanie uwierzyć, że działo się to tylko 10 lat przed jego narodzinami.
-Ech, chciałabym już dostać mój własny smartfon, wtedy mogłabym prawdziwym łowcą. Prawda Nanashi, nie możemy zostać kadetami na zawszę. Pomyśl o tych wszystkich dobrych rzeczach jakie będziemy mogli zrobić. Ludzie będą na nas patrzeć jak na bohaterów, tak jak na Flynna. Co raczej w tym tępię nie wydarzy się dość prędko.
  W tym momencie to pokoju weszło dwóch mężczyzn, wraz z nimi wleciał biało-niebieski ptak z czapką pielęgniarki oraz stetoskopem na szyi. Pierwszy z mężczyzn wyglądał na bardzo doświadczonego łowcę ,około 45 lat, miał na sobie płaszcz i chodził z kataną na widoku. Drugi natomiast nosił na szyi szalik rege oraz posiadał dredy. No oko miał z jakieś 22-26 lat.
-Co to ma niby być? Walczymy z demonami, narażając własne dupy dla mieszkańców Tokio, kiedy nasi beztroscy kadeci siedzą sobie tutaj i gawędzą cały dzień. Jakież wygodne życie prowadzisz, Asahi.
-To nie tak, że mamy jakiś wybór. Poprostu dajcie nam smartfony i my wtedy...
-Hej przystopuj na chwile. Nazwanie Tokio "niebezpiecznym miejscem" jest mocnym niedopowiedzeniem. Każda ulica, każdy zaułek jest od Tabaty po Tennozou jest najeżony demonami. Ale faktem jest to, że nie możemy mieszkać tutaj bez dostępu do pożywienia i surowców. To dlatego łowcy ryzykują własne życia dla...
-Manabu odeślij swojego demona-odezwał się drugi mężczyzna.
-Dzięki za przypomnienie Nikkari. Cholera, moja bateria zaraz padnie.- po tych słowach Manabu zaczął grzebać w telefonie i chwilę później ptak zniknął w zielonym świetle które go otoczyło.
-Oczyściliśmy przedmieścia Ginzy, więc powinno być tam w miarę bezpiecznie. Asahi, Nanashi zajmiecie się szukaniem i zbieraniem jakiś przydatnych przedmiotów- powiedział Nakkiri.
-Tak jest- głośno odpowiedzieli Nanashi i Asahi.
-Nareszcie jakaś robota! Jak myślisz, czy znajdziemy jakieś fajne rzeczy dzisiaj?
-Raczej to mało prawdopodobne, ale nie sprawdzimy tego jeśli nie zaczniemy szukać.

*****

Cała czwórka wyszła z budynku na skrzyżowanie, na którego środku leżał ogromny głaz. Natomiast skrzyżowanie z każdego kierunku było zakończone ogromną, metalową bramą. Nakkiri i Manabu zaczęli się rozglądać czy demony się nie zbliżają do tego miejsca. Nanashi i Asahi długo już szukali, ale nie znaleźli nic ciekawego tylko stare, podarte ubrania. Nagle Nanashi dostrzegł, że przy wschodniej bramie się coś błyszczy.
-Asahi chodźmy w pobliże wschodniej bramy.
-Czemu? Zauważyłeś coś ciekawego?
-Tak mi się wydaję.
-No dobra, to chodźmy.
  Kiedy podbiegli do przedmiotu odbijającego światło okazało się, że jest to...
- Chwila czy to nie jest smartfon? Możemy go użyć do przyzwania własnych demonów?  Lepiej pójdę po Nikkariego. Poczekaj tutaj. I nie dotykaj go kiedy mnie tu nie będzie. Dobra?
-Dobrze, dobrze nie dotknę go.
  Asahi szybko pobiegła szukać starszego łowcy by powiedzieć mu o znalezisku. Natomiast Nanashi postanowił nie posłuchać się przyjaciółki wcisnął przycisk odpowiedzialny za uruchomienie telefonu. Po mimo pękniętego ekranu telefon nie wyglądał jakby miał jakieś większe usterki. W oka mgnieniu uruchomiło się jego ekran startowy.
  Chwile potem Asahi wróciła ale nie z Nakkirim ale z Manabu.
- Asahi powiedziała, że znalazłeś telefon?
-Tak, to prawda.
-Pokaż mi go, dobra?
  Manabu przyglądał się urządzeniu, próbował również coś w nim wystukać, ale po jego minie było widać, że bez skutecznie.
-Ten telefon to zdechlak, nie dość, że ekran jest zniszczony to jeszcze wszystkie dane przepadły.
-To znaczy, że nie możemy go wykorzystać?- zapytała Asahi
-Więc, mapa działa poprawnie ale Program Przywołujący Demony nie chcę się załadować.
-Szkoda, powinieneś go zatrzymać. Chciała bym mieć jeden, nawet jeśli byłby zepsuty.-zwróciła się Asahi do przyjaciela.
-Dzięki.
-Dobra, koniec tego dobrego, wracajmy do Nakirriego.- powiedział Manabu.

*****
-Koniec raportu drużyny Echo. Już wróciliście. Poczekajcie chwilę.- mówiąc te słowa Nikkiri przez chwilę stukał palcem w ekran telefony.-Dzieciaki, czy poszukiwania były owocne?
- Jak najbardziej- opowiedziała dziewczyna z wielkim uśmiechem na ustach.
-Cieszę się wracajmy do domu.

*****
-Do jutra kadeci
- Do jutra Nakkiri
  Nanashi i Asahi weszli do swojego mieszkania
Samo mieszkanie było niespodziewanie dobrze umeblowane. Znajdowały się w nim takie rzeczy jak sofa, telewizor, jedno dwupiętrowe łóżko, dywan a także kuchnia, łazienka oraz osobny pokój dla Asahi.
-Więc co teraz zrobimy?
-Wydaje mi się, że pójście spać będzie dobrą opcją. Ten dzień naprawdę mnie zmęczył.
-Zamierzasz iść spać? W takim wypadku idę do swojego pokoju. Dobrej nocy Nanashi.
 -Dobrej nocy.-po tych słowach chłopak głośno ziewnął i udał się w stronę swojego łóżka.
  Momentalnie po zamknięciu oczu zasnął.

*****
-No dalej Nanashi, wstawaj. Wstawaj, wstawaj,wstawaj, wstawaj, wstawaj! No dalej musimy się przygotować do roboty, ruchy.
 Nanashi słysząc ponaglający głos przyjaciółki szybko umył zęby oraz przebrał się.
-Nareszcie. Szybko zaraz się spóźnimy. Nie mów mi, że zapomniałeś o porannym spotkaniu.
-Oczywiście, że o nim pamiętam, spotkanie odbywa się w barze twojego ojca.
-Jeśli pamiętasz to pospiesz się.
-Okej, dobra, dobra. Już jestem gotowy, możemy wychodzić.
-Nareszcie.

*****
Kiedy weszli do bary ujrzeli niemały tłum ludzi. Bar nie pełnił tylko funkcji miejsca w którym ludzie przesiadywali i pili alkohol. Bar był również lokalną kwaterą Stowarzyszenia Łowców i to właśnie tutaj łowcy oddawali swoje zlecenia oraz odbierali nagrody.
Asahi i Nanashi podeszli do barmana
-Wow, niezły ruch, Nikkari jest już, tato?
Słysząc te słowa barman trochę się skrzywił.
-Naprawdę jakbyś nie mogła zapamiętać.
-"Nie nazywaj mnie tatą w pracy".-powiedziała to próbując naśladować głos ojca- Niech ci będzie szefie.
- Jeśli moja własna córka tego nie będzie potrafiła zrozumieć naprawdę będę miał kłopoty. Przemówisz jej do rozsądku Nanashi?
- A to jest aż tak wielki problemem?
- Słyszałeś to SZEFIE?
-Nie bądź głupia, dziewczyno. Nanashi po prostu cię wspiera. Mogła byś się paru rzeczy od niego nauczyć.
-Naprawdę tato, to nie był by problem jeżeli ty byś mnie wspierał raz na jakiś czas.
-Ech ta młodzież, nigdy nie szanowało rad starszych. Nikkari jest tu w okolicy, nie każcie mu czekać, kadeci.
  Nanashi i Asahi udali się w stronę stolika przy którym siedzieli Nikkari i Manabu.
-Co tam?- przywitał się Manub
-Dobry. Mam nadzieję, że wypoczęliście. Dzisiaj będziemy zdobywać żywność. Nie traćmy czasu i od razu chodźmy.
-Tak jest.- odpowiedzieli kadeci.
  Cała czwórka wyszła z baru w stronę wyjścia. Zatrzymali.
- A Nikari, wychodzisz?
-Tak, by zebrać trochę, żywności.
- Już otwieram wam bramę. Bądźcie ostrożni na zewnątrz.
  Drużyna Echo weszła na teren parku Kinschio.
-Posłuchajcie mnie uważnie kadeci-odezwał się Nakkiri- jesteśmy teraz na terenie demonów i możemy zostać zaatakowani w każdej chwili. Możecie być tylko kadetami, ale uważam, że powinniście się nauczyć jak się samemu obronić. Są tu słabe demony więc nic poważnego nie powinno się wam stać. Kiedy skończycie spotkajmy się przy fontannie.
-Nareszcie nauczymy się czegoś przydatnego, Prawda Nanashi?
-Już nie mogę się doczekać.
-Manabu przypilnujesz ich.
-Ech, no dobrze. O bracie w co ja się wpakowałem? Wyjaśnić wam podstawy walki?
-Nie, obejdzie się.- odpowiedział Nanashi
-Niech tak będzie, pokaż co umiesz dzieciaku.
  Nanashi rozejrzał się w poszukiwaniu najbliższego demona. Znalazł.
był to Katakirauwa. duch małego wieprza. To własnie z nich pozyskiwano mięsa wieprzowe w tych ciężkich czasach. Kadet wyciągnął swój miecz i ruszył do ataku. Szybko zadał cios wy prawy bok demona. Świnia chciała kontratakować, rzuciła się na niego z chęcią zagryzienia go. Nanashi jednak wykonał unik w lewą stronę ciął ducha w podgardle. Wieprz padł na ziemię bez życia.
 - Nawet, nawet sobie radzicie. Teraz tylko weźcie mięso i możemy wracać do Nakkiriego.

*****
  Kiedy zbliżyli się do Nakkiriego ten zaczął przytakiwać na znak aprobaty.
-Dobra robota, to powinno wystarczyć. Wracajmy
  Kiedy Nakkiri skończył mówić do Nanashiego podeszła Asahi.
- Czy ciężko ci się walczyło z tymi demonami?
-Nie, niespecjalnie. Miałem nadzieję trawić na kogoś kto będzie dla mnie wyzwaniem.
-Chyba zastałeś do tego stworzony.- wypowiadając te słowa dziewczyna uśmiechała się.
-Co do...- uwagę Nanashiego zwrócił okrzyk Manabu.
  Nagle przed prze grupą Echo zaczęły się pojawiać duża ilość demonów. Jedne przypominały gwiazdo podobne stworzenia z kolei inne lewitującą kulę mięsa z wieloma twarzami i kończynami.
Nad nimi wszystkimi górował jednak jeden demon. Przypominał on osła stojącego na tylnych kopytach z pawim ogonem.Ten demon wyszedł na przód tłumu i przemówił.J
-Jestem Adramelech, lojalny sługa i przysięgły rycerz Władcy Demonów Lucyfera. O tym miejscu mówiły skrzydlate śmiecie Merkabaha. Więc przybyliśmy by je zobaczyć.Oczywiście po tak długiej podróży ja i moi żołnierze jesteśmy bardzo głodni. Słyszałem że ludzie zaczęli jeść mięso demonów. Nie mogę powiedzieć, że tego nie popieram. To po prostu jest prawo natury gdzie silniejszy włada słabszymi. Poza tym chyba nie oczekujecie od nas, że damy wam spokój.
-Przygotować się, nadchodzą!- wrzeszczy Nakkiri
-Świat rządzony przez silnych, taki świat chce stworzyć Lucyfer. Co oznacz tyle, że słabe osobniki takie jak wy będą karmą dla silnych.
 Demony zaatakowały. Nanashi szybko wyciągnął ostrze i zaczął ciąć gwiaździste demony.Jedno cięcie i unik, drugie cięcie i unik. Te demony nie są tak słabe jak poprzednie.
  Naglę Adramelech rzucił ognisty pocisk w stronę Asahi. Manabu w ostatniej chwili wbiegł tuż przednią by ją ochronić. Mężczyzna padł martwy na ziemie.
-Mmmh, zabicie go zajęło mi dłużej niż się spodziewałem. Rany, trzeba było widzieć jego twarz zanim spłonęła.
  Wykorzystując chwilę nieuwagi demona, Nakkiri szarżował w jego kierunku. Podniósł wysoko swój miecz i ciął. Niestety miecz się złamał po uderzeniu w Adremelecha. Demon podniósł łowcę i rzucił nim o ziemię. Uderzenie nie było śmiertelne. Mężczyzna jeszcze oddychał i próbował wstać.
-O, widzę że trafił nam się wojownik.- demon podczas wymawiania tych słów wziął kawałek miecza i dźgnął Nakkiriego w klatkę piersiową.
-Khe, khe wy dwoje uciekajcie, powiadomcie Stowarzyszenie.
-Nie, nie, to nie będzie konieczne. Wami też zamierzam się zająć.
   Demon zionął w kierunku Nanashiego płomieniem. Nikkari ostatkami sił skoczył i zasłonił własnym ciałem chłopca. Mężczyzna pada na ziemie martwy.
-Nikkari! To się nie może dziać Musimy uciekać Nanashi. Uciekać!
-Nie zdołamy uciec, otoczyli nas.
-I co teraz zrobimy?
  Adremelech wziął drugi kawałek miecza i cisnął nim w stronę Nanashiego. kawałek metalu głęboko wbija się w pierś chłopaka. Nanashi pada martwy na ziemie.

*****
    
Nanashi obudził się w dziwnym miejscu. Przednim pojawiła się postać o ludzkich kształtach.
- A, kolejna zagubiona dusza, tutaj niema nic dla ciebie.-Po tych słowach postać zniknęła.
 Chłopakowi nie pozostało nic innego jak iść w stronę wiru światła który był na końcu drogi.
Pod sam koniec wędrówki przed nim objawiła się inna postać. Wyglądał na silną personę.
- To chyba wręcz idealny czas by się ukazać. Jestem Dagda. Witam w Yomotsu Hirasaka, na drodzę do zaświatów. Nie będę kłamał dzieciaku, jesteś martwy. A twoja przyjaciółka jest następna. Samemu nic nie osiągnąłeś, nikogo nie uratowałeś. Ale razem możemy to zmienić. Pracuj dla mnie, a ja zwrócę ci twoje życie. To twój wybór, jedyne czego potrzebuje to twoje imię.
-Nazywam... nazywam się Nanashi.
-Doskonale. Mam dla ciebie mały prezent.
 Po tych słowach Nanashi poczuł, że przepełnia go nowa siła.
-Oraz coś dla mnie. Jesteś teraz moim osobistym Zabójcą Bogów. Od tego momentu nie jesteś niczym więcej niż kukiełką. MOJĄ kukiełką. Żebyś wiedział, posłuszeństwo nie podlega dyskusji. Zapamiętaj to sobie.

*****
Nanashi obudził się w tym samym miejscu w którym umarł. Z tą różnicą, że wszystkie jego rany były wyleczone.
- Muszę walczyć!- Wykrzyczała Asahi i wzięła telefon Nakkiry. Za wszelką cenę pragnęła aby zadziałał.
-Cholera, cholera, cholera, aplikacja zablokowana! Nie mogę przywołać żadnego demona!
  Nanashi słyszy głos Dagdy
-To tak ludzie przywołują demony? Za pomocą tego... urządzenia? Spójrz tutaj, na swojr urządzenie przywołujące demony.
 Gdy Nanashi na nie spojrzał zobaczył, że telefon jest naprawiony a na jego ekranie wyświetla się Dagda.
-Dobre wieści, jako bóg wiedzy, naprawa tego urządzenia była prostym zadaniem. Teraz możesz przywoływać demony. Głowa do góry dzieciaku. Czyż nie sprowadziłem ciebie z powrotem byś mógł naprawić swoje błędy.
Nanashi wbiega pomiędzy Asahi a Adremelecha.
-Nanashi... ty żyjesz?
- To jest bardzo dziwne. Mogę przysiąść, że przed chwilą byłeś tylko zimnymi zwłokami. Bez różnicy, po prostu zabije cię znowu.
 Adremelech wysyła w kierunku Nanashiego grupę demonów.
-Teraz możesz rekrutować i dowodzić demonami.- Głos dagdy rozbrzmiewa Nanashiemu w głowie.
[CDN]

            
      
              
                             

    

         

Zasady


Zasady

  •  Nie piszcie epopei na 5000 zdań. To ma być raczej nie za długa wypowiedź, maksymalnie 8000 znaków bez spacji (http://fklar.pl/2013/05/licznik-slow-i-znakow-w-tekscie/) , wyjątek może stanowić wstęp do opowiadania. 
  • Swoją część opowiadania kończymy cliffhangerem po to  aby następna osoba miała punkt startu.  
  •  Kolejność będzie losowana za pomocą k100( http://kostki.michal-kotula.pl/ ) Z jednym wyjątkiem, ja rozpocznę pierwszą rundę aby pokazać jak to działa. Poza tym osoba która rozpoczyna rundę nie losuje numeru.
  • Runda- jedno opowiadanie od początku do końca, na jedno opowiadanie przypada kilka, kilkanaście kolejek. 
  • Kolejka- pełne koło, wszyscy uczestnicy napisali swój kawałek opowiadania.  
  • Pierwsza runda będzie rundą testową by zapoznać się z całą mechaniką zabawy. W następnej będziecie wybierać tematy następnych opowiadań.  
  • Każda nowa runda powinna zacząć się od krótkiego opisu świata/zdarzeń/bohaterów itp. 
  • Jeżeli chcecie możecie wklejać linki do utworów muzyczny które podkreślą pewne momenty w opowiadaniu. 
  • Limit czasowy na napisanie wypowiedzi wynosi 7 dni. Po tym okresie twoja kolej minęła i następna osoba zabiera się za pisanie. Jeśli z jakichś przyczyn nie jesteś w stanie cokolwiek napisać w tygodniu poinformuj o tym, wtedy następna osoba w kolejce zacznie pisać.
  • Prośba do wszystkich: proszę nie wcinać się w wypowiedź innych osób tzn. nie wpychać się przed kolejkę
  • Wypowiedź kończmy wielokropkiem(...) lub [cdn] by inne osoby wiedziały, że nastąpił koniec wypowiedzi. Ma to na celu poinformowanie nas, że już skończyłeś i następna osoba może się szykować. 
Życzę wielu pomysłów (^_^) 

środa, 15 lutego 2017

Rozdział Pierwszy

Próba XXXXXXXXXXXXxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
ÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓÓóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóóó
ŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹŹźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźźź
ŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżżż
ŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłłł