- Drodzy państwo, witam was na dodatkowej walce na naszym turnieju. Jej wynik nie wpływa na sam turniej, a sama walko jest tylko po to byście nie nudzili się w oczekiwaniu na następny pojedynek. Na ringu spotkają się Vegetto ze świata pierwszego oraz Karoly ze świata dziesiątego.
Na ring jednocześnie weszło dwóch mężczyzn. Pierwszy zawodnik był niższy, czarnowłosy, ubrany w granatowo pomarańczowy strój. Vegetto ewidentnie cieszył się z zbliżającej się walki. Drugi zawodnik był wyższy, również czarnowłosy. Po mimo tego, że miał pomarańczowe gi to górna część stroju zwisała mu do kolan, odsłaniając jego tors. Na szyi nosił duży, złoty naszyjnik z błękitnym klejnotem na środku a na lewym ramieniu ma czarno-żółtą bransolete z logiem korporacji Kapsuła.
Wojownicy stanęli naprzeciw siebie i przyglądali się sobie,w ciszy, dobre kilka sekund, starając się oszacować moc swojego przeciwnika. Cisze przerwał Vegetto.
- Już nie mogę się doczekać naszej walki, i sprawdzenia twoich możliwości. Aż mnie zżera ciekawość, co zmusiło Kakarotto do fuzji z Brollym. Możesz mi powiedzieć?
- Cóż, istnieje tylko dzięki magi Towy, która kontrolowała ciało Brolliego...
- Kim jest Towa? To ktoś pokroju Babidiego?
- Nie, popatrz tam.- Karoly wskazuje palcem na strefę w której przebywają osobnicy ze świata piątego- Kobieta z laską to jest właśnie Towa.
-Chcesz powiedzieć że ta kobieta jest tak potężna by kontrolować jednocześnie Kakarotta i Brolliego?
- Nie do końca. Kakarott....
- Kiedy zaczniecie walczyć?!- słychać krzyki z widowni
Podszedł do nich komentator.
- Drodzy panowie, chyba już czas rozpocząć walkę. Nie sądzicie?
- Masz racje-odpowiedzieli oboje.
- Doskonale. Proszę ustawić się po obu stronach ringu.
Zawodnicy posłusznie wykonali polecenie komentatora i udali się do naprzeciwległych krańców ringu. Gdy już byli na miejscu nastąpiło odliczanie od 10 w dół.
- 10.
Vegetto coraz bardziej się ekscytował. To już niedługo. Będzie miał szanse wreszcie walczyć z kimś naprawdę silnym od bardzo dawna.
- 9.
Karoly tego nie dawał po sobie poznać, ale w głębi duszy też się ekscytował na myśl o walce z silnym oponentem.
- 8.
Jeszcze kilka sekund- pomyślał Vegetto. Tylko kilka sekund dzieli mnie od walki z silnym przeciwnikiem, którego i tak pokonam. Ale najpierw się z nim trochę pobawię.
- 7.
Podobno Vegetto jest najsilniejszy w swoim świecie.- zastanawiał się Karoly. Walka z nim to doskonała szansa na przetestowanie możliwości mojego ciała. Ale przed tym jak go pokonam trochę się z nim pobawię.
-6.
Pokonam go, to pewne. Najważniejszym pytaniem jednak jest inne. Co zjem już po mojej wygranej- dumał Vegetto.
-5.
Niedobrze, zaczynam być głodny. Co by tu zjeść? Może garnek ryżu z mięsem- planował Karoly.
-4.
Ostatnio jadłem sporo wieprzowiny. Więc może po walce zjem górę wołowiny- głowił się Vegetto.
-3.
Nie. Ryż z mięsem jadłem ostatnio. To może ryba- analizował sytuacje Karoly.
-2.
Nie, nie mam ochoty na nic słonego. Zjadł bym coś słodkiego.- doszedł do wniosku Vegetto.
Nie, jednak nie. Rybę zjem później teraz mam ochotę na z cukrem- wymyślił Karoly
-1.
Już wiem co zjem- namyślił się Vegetto
Już wiem co zjem- namyślił się Karoly
-0.
Zjem budyń czekoladowy- Vegetto wiedział już co zje.
Zjem budyń czekoladowy- Karoly wiedział już co zje.
Rozbrzmiał dźwięk gongu. W reakcji na jego brzmienie zawodnicy rzucili się na siebie. Pierwszy cios chciał wyprowadzić Vegetto. Wyprowadza cios w twarz przeciwnika lewą ręką.
Karoly szybko zasłonił się łokciem i wyprowadził kontrę kolanem. Niższy wojownik chciał zablokować kolano przeciwnika swoim. Jednocześnie wycofał swoją rękę by przygotować się do drugiego ciosu prawą pięścią. Karoly widząc to postanowił zblokować atak swoją lewą dłonią i kontratakować drugą. Vegetto w ramach obrony postanowił szybko go kopnąć w splot słoneczny.
-Hgh- łapał dech wyższy zawodnik.
Vegetto odskoczył by zachować dystans.
-No co jest? Myślałem, że stać cie na więcej.
-Ha, niezły cios. Ale to za mało by mnie pokonać- mówiąc to przeszedł do ofensywy.
Karoly bardzo szybko zaczął okładać Vegetto swoimi pięściami. Zmusiło go do przejścia do defensywy. Zauważył, że po każdym ciosie olbrzym zostawia lukę w swojej obronie, odsłaniając swój podbródek. To było jak zaproszenie. Postanowił z niego skorzystać. Szybki cios od dołu i...
Karoly tylko na to czekał. Wiedział, że jego przeciwnik złapie się na tą sztuczkę. Zanim pięść Vegetto dotarła do Karoliego ten uderzył go w twarz łokciem od góry. Cios sprawił, że Vegetto ukląkł. W tym czasie Karoly odskoczył od niego i wystrzelił cztery pociski ki w jego stronę.
Vegetto szybko się podniósł. Kiedy zobaczył pociski lecące w jego stronę postanowił odbić je, jeden po drugim. Udało mu się odbić pierwszy, drugi oraz trzeci. Niestety nie zauważył czwartego pocisku, który leciał tuż za trzecim.Oberwał w twarz i poleciał kilka metrów do tyłu. Szybko wstał.
- Sprytne, ale musisz się bardziej postarać- mówiąc to rzucił się na przeciwnika.
Karoly nie myśląc za wiele również ruszył w stronę Vegetto. Zderzyli się przedramionami. Vegetto zaczął atakować najpierw prawą ręką później lewą,prawą, lewą, prawą, lewą. I tak w kółko. Jego rywal nie pozostawał mu dłużny. Zaczął oddawać każdy cios. Jeden błąd mógł przesądzić o przegranej. To była wyrównana walka, do chwili. Karoly nagle zaczął zdobywać drobną przewagę. Spychał Vegetto do obrony nie pozwalając mu na atak.
Nie jest dobrze. Muszę coś szybko wymyślić, bo inaczej przegram.- kombinował wojownik.
Szybko skoczył w lewo by później odskoczyć na drugi kraniec areny, przy okazji strzelając kilkoma pociskami ki w oponenta.
Karoly szybko odbił pociski by zauważyć, że Vegetto naciera na niego ze wściekłością w oczach. Przeciwnik z taką zaciekłością go atakował, że wyższy zawodnik nie był w stanie kontratakować. Szybki cios z lewej, kolano od dołu, cios z prawej. Jeszcze chwila i nie będzie mógł nic zrobić. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Złapie jego rękę i nim rzuci.
Vegetto kontynuował swój szaleńczy atak. Nagle zobaczył, że jego rywal zamierza złapać jego rękę. Nie miał zamiaru na to pozwolić. Gdy Karoly złapał jego rękę, ten z nie wystrzelił pocisk ki w jego twarz. Przeciwnik na moment został ogłuszony a on zamierzał to wykorzystać. Prawym podbródkowym wybił go do góry. Podbił go na odpowiednią wysokość kopnięciami. Atak zakończył uderzeniem obu rąk znad głowy, tym samym wbijając Karoliego w ziemie.
Vegetto powoli zleciał na ziemie i z dezaprobatą pokręcił głową.
- Wygrałeś- powiedział.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
- Sprytne, ale musisz się bardziej postarać- mówiąc to rzucił się na przeciwnika.
Karoly nie myśląc za wiele również ruszył w stronę Vegetto. Zderzyli się przedramionami. Vegetto zaczął atakować najpierw prawą ręką później lewą,prawą, lewą, prawą, lewą. I tak w kółko. Jego rywal nie pozostawał mu dłużny. Zaczął oddawać każdy cios. Jeden błąd mógł przesądzić o przegranej. To była wyrównana walka, do chwili. Karoly nagle zaczął zdobywać drobną przewagę. Spychał Vegetto do obrony nie pozwalając mu na atak.
Nie jest dobrze. Muszę coś szybko wymyślić, bo inaczej przegram.- kombinował wojownik.
Szybko skoczył w lewo by później odskoczyć na drugi kraniec areny, przy okazji strzelając kilkoma pociskami ki w oponenta.
Karoly szybko odbił pociski by zauważyć, że Vegetto naciera na niego ze wściekłością w oczach. Przeciwnik z taką zaciekłością go atakował, że wyższy zawodnik nie był w stanie kontratakować. Szybki cios z lewej, kolano od dołu, cios z prawej. Jeszcze chwila i nie będzie mógł nic zrobić. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę. Złapie jego rękę i nim rzuci.
Vegetto kontynuował swój szaleńczy atak. Nagle zobaczył, że jego rywal zamierza złapać jego rękę. Nie miał zamiaru na to pozwolić. Gdy Karoly złapał jego rękę, ten z nie wystrzelił pocisk ki w jego twarz. Przeciwnik na moment został ogłuszony a on zamierzał to wykorzystać. Prawym podbródkowym wybił go do góry. Podbił go na odpowiednią wysokość kopnięciami. Atak zakończył uderzeniem obu rąk znad głowy, tym samym wbijając Karoliego w ziemie.
Vegetto powoli zleciał na ziemie i z dezaprobatą pokręcił głową.
- Wygrałeś- powiedział.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ